Każdy kto kiedykolwiek musiał podejmować,
w ramach wykonywanej funkcji jakiekolwiek decyzje doskonale zna smak ich
konsekwencji. Radość z słusznie
podjętych i rozgoryczenia z podjętych źle. Prawdą jest też, że ten nie robi
błędów, kto nic nie robi. Czy jednak po podjęciu złej decyzji, należy przejść
nad nią do porządku dziennego? Udawać, że nic się nie stało ?
W ostatnich dniach poświęcaliśmy dużo
miejsca tym decyzjom władz miasta, które raczej nie napawają dumą. Sprawa domu socjalnego,
utrata dofinansowania do inwestycji na terenie targowiska przy ul. Mickiewicza,
sprawa osób zatrudnianych w spółkach miejskich bez żadnego merytorycznego
uzasadniania, sprawa działki dla parafii rzymsko-katolickiej przy ul. Łódzkiej.
Dziś możemy dodać rezygnację z 300 tys. zł na remont ul. Zielonej, specyficzne
rozliczanie się dwóch pełnoetatowych pracowników ze sprzedaży biletów na
targowisku.
Wszystko to, kogoś kto choć trochę
interesuje się sprawami miasta, wprawia w osłupienie. Jak zwykle w takich
okolicznością rodzi się wiele pytań, na które, jak pokazują ostatnie
doświadczenia, odpowiedzi pewnie nie otrzymamy.
Czy za możliwość korzystania z działki
przed sprzedażą przewidziana była jakakolwiek forma opłaty ? Dlaczego
sprzedający bilety na targowisku rozliczali się, tak na prawdę, raz w roku z
ich sprzedaży ? Czy nie jest to ewidentne działanie na szkodę finansów
publicznych ? Czy aktualny włodarz wie, że funkcjonariusz publiczny, który,
przekracza swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu
publicznego, wcześniej czy później może ponieść tego bolesne konsekwencje ? A
może, trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść.
Max Weber
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz