sobota, 3 marca 2012

Wiosenne przesilenie...


     Porą roku, która zazwyczaj najbardziej mi się dłuży jest zima. Organizm zaczyna odczuwać nowy, wiosenny rytm. Ale zanim się do niego dostosuje, mam różne nieprzyjemne objawy – osłabienie, chwiejne nastroje, rozdrażnienie… Próbuję sobie tłumaczyć, że to tylko wiosenne przesilenie, ale mam nieodparte wrażenie, że większy wpływ na mój nastrój ma to, co dzieje się w mieście. Aż się chce zacytować modnego blogera: „Gdzie ja żyję ?? Co to za kraj ?? Co za ludzie ??”

     Powołano nowego prezesa MSC. Piękny. Typ macho. W słowniku slangu i mowy potocznej jest określenie, że macho to: "chłopak, który się niczego nie boi." No bo czego ma się bać? „Ma niezwykle bogate doświadczenie, co jest ogromnym kapitałem dla funkcji, która została mu powierzona". Wykorzysta ten kapitał, żeby „wzmocnić majątek miasta związany w Miejskimi Sieciami Cieplnymi". „Nie zamierza wykonywać rewolucji w spółce, chciałby dokonać ewolucji”. Nowemu Prezesowi wyjdą pewnie nawet największe ewolucje – wszak ma specjalność z wychowania fizycznego. A jakby co może zawsze „wykorzystać doświadczenie, jakim dysponuje były już prezes”. „Musi się tylko zapoznać ze strukturą spółki”, „zmaksymalizować zyski” i „wyprowadzi Miejskie Sieci Cieplne na prostą”…Jeśli to zrobi z takim zapałem, z jakim rozpalał ogień na Wyprawie Robinsona – to ho! ho!

     Kilka dni temu pracownicy sądu, przedstawiciele starostwa i radni gmin należących do powiatu wzięli udział w pikiecie w obronie naszego sądu. Co prawda niektórzy sugerowali, że nie wszyscy wiedzą przeciw czemu protestują, ja jednak myślę, że to niemożliwe. Tyle zacnych osób – musieli wiedzieć. Jednym z uczestników protestu był wiceprezydent miasta. On na pewno wiedział… Szkoda tylko, że nikt mu nie powiedział, że niepotrzebnie (że szkoda tych pieniędzy wydanych na podróż i na pensje tych co pojechali w ramach delegacji) pojechał! Zanim wrócił, jego szef w towarzystwie Marka Trzcińskiego zorganizował konferencję, na której powiedział, że sąd będzie ocalony. Rano wysyła swojego zastępcę na protest, a po kilku godzinach ogłasza sukces. Zaiste „siła sprawcza”, „zaangażowanie” i „możliwości wykorzystania kontaktów, które zdobył” nasz były parlamentarzysta – powinny budzić podziw. I tempo w jakim udało mu się „przekonać osoby, które będą podejmować ostateczne decyzje dotyczące likwidacji sądów”. Czemu więc tego podziwu nie ma? Czemu pojawia się oburzenie na zmiany prawa - po znajomości? Widocznie nie zawsze cel uświęca środki!

Wiecie, co mnie pociesza? Niedługo przyjdzie wiosna!!! Jak trzeba – poczekam na nią do nowych wyborów… ALE W KOŃCU PRZYJDZIE!!!
                                                          Poczekam…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz