piątek, 16 marca 2012

Taktyka spalonej ziemi

Kiedyś ludziom chciało się chcieć. Chcieć działać, żyć i mieszkać tutaj, w Zduńskiej Woli. Niedawno byłem świadkiem sceny w pewnym lokalu, do którego wszedł człowiek młody, ale już dorosły, rzekłbym „po przejściach” i zamawia imprezę.

- Jaka to impreza? Pyta oczywiście właściciel lokalu.
- Pożegnalna.
- Stypa?
- Nie, ja spieprzam stąd i chce się pożegnać z przyjaciółmi. Wynoszę się stąd bo tutaj nic się już nie da, nie ma żadnych perspektyw, tylko kłótnie, nienawiść, układziki i kliki.

Niestety, takich jest wielu. Emigranci pracujący za granicą. Studenci, którzy tu nigdy nie wrócą. Mało tego! Iluż fachowców ze Zduńskiej Woli pracuje w Łodzi, Sieradzu, Poznaniu? Nie chciałbym tu podawać nazwisk, ale są to osoby doświadczone, energiczne, zaradne. Znaleźli uznanie – ale nie tutaj. Tutaj ściąga się fachowców z innych miast. Dlaczego? Skąd ten klimat, atmosfera ?

Tak sobie myślę o byłych włodarzach tego miasta. Nasi eks-prezydenci, ich zastępcy, pomocnicy, starostowie. Zauważyliście, że każdy prawie z nich został zmuszony do radzenia sobie poza granicami miasta? Nieważne czy się z nimi zgadzamy politycznie, ważne że znają lokalne realia, pracę – wykazali się – jedni mniej inni bardziej. Czasy były i są trudne. Jest jednak jedna rzecz która ich wszystkich łączy: zostali zaatakowani, zniszczeni - ulotkami, pomówieniami, doniesieniami, politycznym mobbingiem, medialną nagonką, kampanią wyborczą poniżej pasa. Tak, wiem polityka wymaga siły, odporności na krytykę. Ale krytyka służy poprawie działania, relacji, a u nas konsekwentnie się ludzi niszczy. To już nie jest krytyka i polityczna walka tylko eksterminacja ludzi, ich wizerunku, osiągnięć i pomysłów.

Dlatego ludzie uciekają. Duch tego miasta przeżarła nienawiść. Można być albo „z nami”, albo „przeciwko nam”. I jak w „1984” Orwella wczorajszy wróg jest bratem, a przedwczorajszy brat wrogiem. Ludzie to widzą, oceniają i popadają w apatię, rezygnację. Nie wierzą, że można coś zmienić. Poświęcają swe  poglądy i ideały, by zarobić na chleb tutaj albo uciekają. A wystarczy popatrzeć w stronę Sieradza: ambitna kompleksowa rewitalizacja starówki, Open Hair Festiwal, kanalizacja, budowa centrum logistycznego Jeronimo Martens - ja zazdroszczę, ale może powinienem zamknąć sobie gębę McBurgerem? To nasz smak sukcesu przecież!

Do czego zmierzam? Są ludzie którzy nie potrafią działać ponad i pomimo. Którzy uważają, że można budować na niszczeniu innych, że można zmieniać z dnia na dzień poglądy, wartości, sojusze. Którzy oderwali się od rzeczywistości i wierzą w „szklane domy”. Ja wierzę w murowane domy i w ludzi, w nas – zduńskowolan, że się nie poddamy i doprowadzimy do tego, by wszyscy mieli tu miejsce do życia, działania, tworzenia. I że hasło „Wolę Zduńska Wolę” nie będzie tematem dowcipów.

T. Zduner

7 komentarzy:

  1. To powinny wydrukować wszystkie lokalne gazety ! Gratuluje celoności !

    OdpowiedzUsuń
  2. Znakomity tekst.Boleśnie prawdziwy.Zgadzam się z poprzednikiem że zasługuje na szerszą publikację.

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepie dać sobie zapchać gębę WEBERMACKIEM. Ale wyplują ludziska te webermacki i inne nepoty oj wyplują. Na wszystkie znienawidzone szyby.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tekst zawsze można "podać dalej" na Facebooku, Naszej Klasie, swoim blogu, Twitterze, a nawet wydrukować i kolportować. A te godziny komentarzy to chyba czas amerykański ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Prokrastynator zaczął u was pisać ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Należałoby w wyliczaniu tych sukcesów Sieradza wspomnieć o Euro 2012 w mundurze...i zapytać co robił pełnomocnik ds. tej imprezy, bowiem jak wiadomo impreza okazała się "wielkim sukcesem..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym tekście nie chodzi chyba o chwalenie sąsiadów, o "sukcesy", chodzi o mentalność, taką jaką reprezentujesz w swym komentarzu...

      Usuń