W
zasadzie tekst ten powinien mieć tytuł -
podsłuchane. Mój przyjaciel, człowiek niepozorny, był kilka dni temu
świadkiem wymiany pewnych dość dziwnych opinii. Opinii osób ze ścisłego, jeśli tak można powiedzieć,
grona decydentów jednej z koalicyjnych formacji. I mógłbym temu nie dać wiary,
tylko, że na uczciwości i prawdomówności mojego przyjaciela nigdy się nie
zawiodłem. Nie będę wymieniał nazwisk bo wszak nie o to chodzi. Przyjmuję,
pewnie przesadnie, że jest to pogląd sporej części członków tej formacji. Choć
w cichości serca bardzo chciałbym się mylić. Wszak chodzi o etykę.
Rzecz
oczywiście szła o Biesiadnym Prezydencie. Zaczęło się dość pochlebnie. Głównie
jednak z racji zatwierdzonego budżetu dającego, i tu cytat " zarobić"
. Wspomniano o kilku ciekawych nieruchomościach, które jeszcze są do kupienia.
Potem omówiono sprawę synekur . Tutaj też sytuacja, według interlokutorów,
wyglądała dobrze, a nawet jak stwierdzono " coraz lepiej " .
Nadszedł
jednak taki moment w owej dyskusji w którym pojawiło się małe zwątpienia.
Dotyczyło ono ewentualnego braku "kasy" w budżecie.
- No i co wówczas ? - zapytał jeden z panów.
- A co nas to obchodzi, nie my podpisujemy,
nie my zatrudniamy. My możemy spać spokojnie.
- Słuchajcie - wtrącił się, ponoć najbardziej
milczący - jak nie będzie miał dla nas kasy wymieniamy go na innego.
Ponoć
wszystkich to bardzo ubawiło. Czy będzie tak jak u Stefana Żeromskiego " Wszystko przełajdaczone - szepce Winrych pogwizdując
- przegrane nie tylko do ostatniej nitki, ale do ostatniego westchnienia
wolnego ".
To pewnie nieuzasadnione
czarnowidztwo, bo skąd Stefan Żeromski 100 lat temu, miałby wiedzieć o tej, tu
i teraz, Zduńskiej Woli. Choć jak powiadają niektórzy, są takie rzeczy na
świecie o których się filozofom nie śniło.
Świstak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz