Przed tygodniem
wracałam z krótkich wakacji. Dobry nastrój popsuł mi wypadek na stacji
benzynowej. Skaleczyłam stopę o niezabezpieczoną, wystającą z podłogi
aluminiową listwę. Zapłaciłam za czyjąś
bezmyślność. Po interwencji chirurga, zamiast cieszyć się kilkoma
pozostałymi dniami urlopu, spędziłam je w domu, zmieniając opatrunki.
Przyszedł
weekend. Czas odpoczynku po tygodniu pracy. Czas wakacji dla dzieci. W sobotni poranek,
tylko nieliczni zrywają się z łóżek. Większość smacznie śpi. A tu niemiła
niespodzianka. W ostatnią sobotę mieszkańców
mojej ulicy zerwał na równe nogi duży hałas. Kilku pracowników, wyposażonych w
kosy spalinowe, czyściło chodniki na mojej ulicy. Wykaszali kępy traw przerastających
w niektórych miejscach spoiny między płytami chodnikowymi. Na ulicy położonej z
dala od centrum. Na ulicy, gdzie zdecydowana większość mieszkańców robi to sama
i gdzie takie przerosty są naprawdę sporadyczne. Wiecie jak komentowali to moi
sąsiedzi, którym przerwano sen? Dziwli się, czemu nikt nie pomyślał by wykonywać
te prace w dni robocze i skąd taka dbałość władz miasta o czystość na naszej
ulicy. Uważali, że zamiast płacić za czyszczenie ich latem, lepiej było dbać o nie zimą. Wspominali oblodzone chodniki , które
sami musieli odśnieżać i posypywać piaskiem i nawet się na to wtedy nie skarżyli - przecież w kasie miasta się nie przelewa, to trzeba
wykazać obywatelską postawę. A tu się okazuje, że kasy jest w bród, skoro
miasto stać na takie roboty. Wiecie jak to komentowali? Że to bezmyślność i że oni za to płacą!
Hanna Iwaniuk
Takimi spostrzeżeniami oraz takim konferencyjkami, gdzie wyletniony poseł Biernat z uśmieszkiem opowiada jak to przybył do ukochanej Zduńskiej Woli....raczej furory nie zrobicie....
OdpowiedzUsuń