niedziela, 13 maja 2012

Zapiski reemigranta cd.



Dzisiaj ostatni odcinek parków Disney’a .
          “ MGM “ park z chińskim  teatrem ( Chinese Theatre ) , kopią teatru w Hollywood i przejazdem po filmach tej wytwórni . Dzisiaj po połączeniu z ABC nie ma MGM jest Hollywood . Nie ma też “ Chinese Theatre “  , są inne atrakcje ale moim zdaniem nie dorównują tym , których brakło .
          “ Animal Kingdom “ to zoo na otwartym powietrzu . Jedzie się terenowym otwartym autem ciężarowym coś w rodzaju starego “ Stara “ , w warunkach terenowych zbliżonych maksymalnie do afrykańskich . Z bliska ogląda się goryle , lwy , bawoły i inne zwierzęta żyjące w otwartej przestrzeni . Zwłaszcza interesujące są goryle . Dobrze jest wiedzieć coś o kuzynach . Wiem że wielu się do tego nie przyzna , ale wystarczy popatrzeć dookoła .
          “ Typhoon Lagune “ , chyba nie trzeba tłumaczyć tej nazwy, z basenem w którym fala o sile tsunami i wysokości 4 metrów sprawia prawdziwą frajdę . Obok olbrzymi basen w którym się pływa razem z żywymi rekinami . Na szczęście są tak dobrze karmione , że lekceważą ludzki pokarm . Preferują ryby .
          “ Blizzard Beach “ ( Plaża śnieżnej zamieci ) w tłumaczeniu dosłownym brzmi dosyć głupio , ale jest warta pobytu . Dla mnie główną atrakcją był zjazd z góry na dół , w prawie pionowej , wysokiej na 60 metrów otwartej na zewnątrz , jakby przeciętej na pół rurze . Z dołu nie wyglądało to tak strasznie , ale z góry , przerażająco . Niestety za mną była kolejka ludzi o 30 lat młodszych . Musiałem zjechać , duma nie pozwalała inaczej .
          Kolejny park , który nie istnieje to “ Pleasure Island “ ( Wyspa  Przyjemności ) , był tam klub jazzowy w którym miałem przyjemność słuchać Tomasza Stańko .
          Na koniec “ Downtown “ . To właściwie nie park ale miasteczko sklepów w których ceny są dużo wyższe na te same towary niż gdzie indziej w okolicy .
W następnych zapiskach o ubezpieczeniach zdrowotnych , przychodniach i szpitalach .

                                                                                       AMi.        
                                                         

1 komentarz: