Patrzymy na Zduńską Wolę i zastanawiamy się w jaki sposób wyzwolić zainteresowanie nią. Jak zachęcić tych którzy mogą, a nie chcą tu inwestować, jak zachęcić tych którzy poszukują fajnego miejsca na odpoczynek i omijają szerokim łukiem nasze miasto. Jak sprawić aby młodzi ludzie widzieli sens pozostawania w naszym mieście, żeby zaczęli dostrzegać szansę dla siebie w byciu tu i teraz, tu i w przyszłości. Czy jest coś czym moglibyśmy ich do tego przekonać ? Rozglądam się i nic ! Pytam i napotykam zdziwiony wzrok.
Miasta szukają swojej marki. Kto wiedziałby o Opolu gdyby nie festiwal piosenki, kto wiedziałby o Łowiczu gdyby nie jego bogate tradycje ludowe lub o Spale z ośrodkiem olimpijskim. Ile zyskał tak nieodległy Sieradz ze swoim Open Hair ? Przykłady można mnożyć. Marka - to często droga do sukcesu. Jej budowa wymaga wysiłku i czasu. To także potknięcia, jak przy budowie wszystkiego. Jaką markę, taką ogólnopolską, ma dziś Zduńska Wola ? Jaką markę próbuje budować ?
Ciekaw jestem jak długo jeszcze będziemy spotykać się z pytaniem : A gdzie to jest ? gdy mówimy gdzieś w podróży skąd jesteśmy. Czy odpowiedź , koło Łodzi, ma stać się na zawsze naszą „marką” ?
Przypomniały mi się opowiadania rodowitych zduńskowolan o dorożkach. Gdyby tak jak u Gałczyńskiego zaczarowana dorożka, zaczarowany koń, tylko skąd wziąć prawdziwie zaczarowanego Zduńską Wolą dorożkarza ?
Max Weber
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz