czwartek, 17 lipca 2014

Akcyjność działań


  Władza kocha akcje. Ta duża, duże ta mała, małe. Akcja sprzątania, akcja edukacyjna, akcja promująca itd. itp. Akcyjność jest stosunkowo łatwa, a i koszt akcji jest znacznie niższy niż kompleksowe rozwiązania. Zresztą najczęściej są dofinansowane z zewnątrz. A efekt ? A efekt osiąga się głównie propagandowy, dzięki samemu ogłoszeniu akcji. To bardzo efektowna metoda na zwrócenie na siebie uwagi : jesteśmy, działamy , spójrzcie ile mamy pomysłów ! Ale czy efektywna ? Tutaj już sprawa jest dyskusyjna. Oczywiście dzięki wielu akcjom coś może w kilku czy kilkunastu umysłach się zmieni. Jeśli akcja dotyczy bezpieczeństwa szczególnie tego na drogach i w wodzie i jeśli dzięki temu uda uratować się choćby jedno życie można z całą pewnością powiedzieć - opłacało się. A jeśli akcja dotyczy dymu z komina lub monitorowania wysepki śmieciowej ? O tym drugim było w Kurierze więc nie będę się rozpisywał na ten temat. Dla mnie jak i dla wielu mieszkańców ważniejszy jest ten czarny dym z wielu  kominów. Jestem przekonany że żadna akcyjność tu nie pomoże. No może na krótko i w nikłym procencie. Wiedzą o tym oczywiście także władze naszego miasta dlatego też już mają naszykowane bloczki z mandatami. Karać mandatami to sposób na zdyscyplinowanie niepokornych, to także sposób na uzupełnienie budżetu miasta, który świeci pustkami z uwagi na koszty absurdalnych inwestycji, niekontrolowanych kosztów i łaskawości Piotra Niedźwieckiego wobec wykonawcy jego sztandarowej inwestycji.
  Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze. Wszyscy doskonale wiemy, że poza wyjątkami ( głupoty nie da się ani wyleczyć, ani wyedukować) większość z tzw. palaczy śmieci i podłego węgla robi to z oszczędności, z braku alternatywy.  Pytanie jest : czy tak musi być? Nie ma oczywiście rozwiązań idealnych. Coś co jest wieloletnim nawykiem nie da się z dnia na dzień zmienić, chyba że będzie się opłacać. Opłacać – to słowo wytrych.  Warto spróbować i Platforma Obywatelska w Zduńskiej Woli w swoim programie wyborczym taki projekt zaproponuje. Mieszkańcy naszego miasta muszą mieć wybór. A dziś ? Dziś nie mają. Koszty korzystania z ciepłej wody i  ogrzewania, otrzymywanych za pośrednictwem MSC,  przewyższają znacznie koszty wykorzystywania śmieci i taniego węgla, a także gazu. Nawet jeśli  uwzględnimy dla tych pierwszych ryzyko otrzymania raz w roku mandatu. Gra w ciuciubabkę ? Według nas tak. Miasto udaje, że dba o ekologię, mieszkańcy udają że zrozumieli wagę sprawy. A liczy się tylko kasa. MSC osiąga wysokie zyski, ma zgromadzone na koncie spore sumy umieszczone na lokatach. Komu to służy? Czy można inaczej ? Czy można to wykorzystać bardziej efektywnie? Można. Dla dobra mieszkańców i dla dobra ekologicznego miasta. Są takie możliwości, ale dopóki  koszt jednostkowy ciepła ze Spółki będzie znacznie większy niż tzw. „ciepło śmieciowe” to nawet największe akcje edukacyjne niczego nie zmienią. Nic się nie zmieni jeśli większości z nas bardziej będzie opłacało się palić we własnych piecach a nie wykorzystywać dobrodziejstwo dostawy gotowego produktu z zewnątrz. Nic się nie zmieni jeśli koszt przyłączenia będzie wymagał wzięcie dużego kredytu z poręczycielami. Wielu nie stać na to, więc jak dotychczas, wysłuchają mądrych i skądinąd  ważnych wywodów edukacyjnych, po czym pójdą do swoich kotłowni, wsypią do pieców co im  w rękę wpadnie i będą liczyć, że w tym roku straż miejska ominie ich szerokim łukiem.

  Jedynym zadowolonym będzie Piotr Niedźwiecki któremu jak zwykle wydawać się będzie, że zadziałał na korzyść miasta i dokonał „ korzystnych jakościowych zmian” . No cóż głównie chyba w obrębie swojego i tak nadzwyczajnie dobrego samopoczucia.

A co z ratuszowym licznikiem ? Na dzień 19.07.2014 strata na ratuszu osiągnęła kwotę : 5.710.334,48 zł

Max Weber

czwartek, 10 lipca 2014

Zduńska Wola sprzyja...ale komu?

            Miało być nowe otwarcie z nowym hasłem i logiem promującym miasto, miał być nowy wizerunek, a ostatecznie narażono Zduńskiej Wolą na śmieszność w całym regionie. Nieczytelny i kiepski logotyp oraz  hasło, które nie dość że jest nieodpowiednie, to jeszcze okazało się, że  niemal identycznym hasłem od ponad dwóch lat posługuje się Wieluń. Nie wiedziała o tym łódzka firma, która na zlecenie MDK-u  przygotowywała logo i hasło, nie wiedzieli o tym miejscy specjaliści od promocji, szczególnie główna specjalistka w tej kwestii. A wiedzieć powinni! 

Obecnie odpowiedzialny za promocję Miejski Dom Kultury nieudolnie próbuje coś nowego wyciągnąć od firmy, która opracowała logo i hasło. Nieudolność osób odpowiedzialnych po stronie miasta za ten falstart jest znamienna i wyraźnie obrazuje chaos i bylejakość jaka w mieście na wielu płaszczyznach jest obecna. Sfera promocji, której miasto w praktyce nie ma, jest dobitnym przykładem nieudolności obecnej władzy, a budowanie marki miasta to jedynie kolejna zagrywka obecnego prezydenta, mająca przysłonić brak realnej koncepcji rozwoju Zduńskiej Woli.  Warunkiem pozytywnego postrzegania miasta nie są poukładane w różnych wariantach kolorowe trójkąty i zapożyczony slogan ale spójna koncepcja zmian rozwojowych, uporządkowana oferta inwestycyjna, logicznie zaplanowane i realizowane inwestycje infrastrukturalne, posprzątane ulice, chodniki i miejsca publiczne oraz dbanie o interes mieszkańców i budowanie tożsamości miejskiej czyli elementów, które identyfikują Zduńską Wolę i łączą je emocjonalnie z mieszkańcami.

            Niestety, działanie obecnych władz miasta nie tylko obniżają poziom identyfikacji zduńskowolan ze swoim miastem ale wręcz redukują go do zera. Miasto zamiast być miejscem do twórczej kreacji, przede wszystkim dla młodych ludzi, jest obecnie odpychającym folwarkiem, w którym realizowane są ambicje wąskiej grupki decydentów. Nie dziwi zatem fakt, że wielu młodych, wykształconych i twórczych zduńskowolan opuszcza bezpowrotnie to miasto. Bo co ma ich tutaj zatrzymać? Skatepark, który może powstanie na...zimę, ratusz, na którym zegar nawet nie jest sprawny czy może kolejne wizje, plany i koncepcje..., które niebawem tradycyjnie już zalegną w miejskim archiwum. Wielu zduńskowolan mówi, że jeszcze kilka lat temu traktowało swoje miasto jako swoistego genius loci (ducha opiekuńczego, siły opiekuńczej), tymczasem obecnie mieszkańcy nie mają co liczyć na swoje miasto i jego obecne władze, bowiem opieką roztaczają one jedynie swoich apologetów czyli ludzi bezkrytycznie przytakujących poczynaniom obecnej ekipy. Wśród tych ludzi jest wielu, którzy może i myślą inaczej ale roztoczona „opieka” nad nimi i ich rodzinami nie pozwala im na jakąkolwiek swobodę w wyrażaniu myśli. Reprezentowany ma być jedynie interes grupy, wtłaczany w umysły mieszkańców poprzez propagandowe zagrywki jako interes ogółu mieszkańców. Zamiast zapewnić mieszkańcom poczucie bezpieczeństwa i identyfikacji z własnym miastem, funduje nam się ciągłe mgliste zapowiedzi oraz działania rozmijające się z oczekiwaniami zduńskowolan. Nawet nie zapytano mieszkańców czy podoba im się nowe hasło i logo, ba, nawet nie zapytano radnych koalicyjnych, którzy już publicznie wyrazili swoją dezaprobatę dla tych nowych symboli miasta.. Szkoda tylko, że ci sami radni nie specjalnie dopatrują się przyczyn tej kompromitacji i marnotrawienia pieniędzy z miejskiej kasy, bowiem przyczyna nie leży tylko po jednej stronie, a jest ciągiem zdarzeń mających swój początek w gabinecie prezydenta i dyrektora MDK-u (bez względu na to, kto tam faktycznie podejmuje decyzje).

To społeczność lokalna tworzy tożsamość miasta i należy docenić w tej kwestii kreatywność wielu zduńskowolan. Nie ratusz, jak to próbuje wmówić obecny prezydent tworzy pozytywny wizerunek miasta ale potencjał jego mieszkańców. Przyszłe władze miasta powinny podejmować działania mające na celu wzmocnienie relacji pomiędzy miastem a jego mieszkańcami. Zgodzić się w tym miejscu należy z stwierdzeniem byłego sekretarza miasta, że zduńskowolanom należy przywrócić poczucie dumy ze swojego miasta. Dodam tylko, że należy jeszcze przywrócić godność temu miastu, którą obecne władze mocno zadeptały. Zduńska Wola powinna stać się miejscem, do którego będzie się wracać jak do domu  - godnego domu.

Wiktor Woland

wtorek, 1 lipca 2014

Inwestycyjne erzace ?

  "  Są takie miejsca, które, choć powinny tętnić życiem, jedynie straszą (...)  budowle, które zostały wybudowane z rozmachem i wielką pompą, ale ludzie nie chcieli do nich przychodzić. Są także porzucone obiekty, których koszty budowy przerosły inwestorów, a oni z chorej ambicji nie potrafili w porę wycofać się z inwestycji." (Onet 08.06.2013 r.)

  To cytat cytatu z mojego wcześniejszego wpisu zamieszczonego na tym blogu rok temu. Czas płynie nieubłaganie, także dla samorządowców i budowlańców. Oto mamy 1 lipca 2014 roku. Już od kilku miesięcy powinniśmy cieszyć się z możliwości korzystania z pomieszczeń ratusza. Już nie pamiętam kto to śpiewał, ale myślę, że Piotr   Niedźwiecki  razem  z  Andrzejem  Brodzkim  chętnie  by zaśpiewali ; „Nieważne    słowa,   które na wiatr są puszczane, nieważne obietnice wszystkie te niedotrzymane. ” Czy aby na pewno nieważne? Ważne! Bo to wszak nasze pieniądze wyrzucane są w błoto, to nasze nadzieje na rzeczywiście piękną Zduńską Wolę ulatują z wiatrem.
  Czym jeszcze przychodzi nam się „cieszyć” wraz z nastaniem lata? Jak powiedział pełen dumy Niedźwiecki – nowym obliczem targowiska na ul. Mickiewicza. Porównajcie plany z rzeczywistością. Porównajcie terminarze z faktycznym zaawansowaniem prac, że nie wspomnę o braku ogrzewania w oddanym właśnie budynku administracyjnym. Przedłużanie czasu każdej inwestycji to dodatkowe koszty.  To wszak abecadło każdego inwestora! Choć jak widać na przykładzie Zduńskiej Woli nasi inwestorzy opuścili tę lekcje. Pytanie jest,  czy tylko tę ?


  Kolejnym inwestycyjnym powodem do dumy jest oczywiście   przedszkole przy szkole na osiedlu Południe. Mam ogromną świadomość jak bardzo jest ono potrzebne dla tego osiedla jak i zresztą dla całej Zduńskiej Woli. Obserwując jednak przebieg prac, jestem pełen obaw co do ich jakości i co do dotrzymania terminu jego oddania. Chciałbym  akurat w tym przypadku się bardzo mylić. Jednak jak wielu,  nie mam za grosz zaufania do tzw. nadzoru w wykonaniu Andrzeja Brodzkiego. Bo czyż to nie jego „dzieckiem” jest kompletnie sfuszerowana  bieżnia na Pogoni, czyż to nie  jego „dzieckiem” jest niewymiarowa sala gimnastyczna w szkole w Karsznicach. Dziś jego  kolejnym sztandarowym produktem jest to właśnie przedszkole. Czy będzie to przedszkole z prawdziwego zdarzenia czy raczej produkt przedszkolopodobny, czas pokaże. Możemy być pewni jednego, że wraz ze zbliżającymi się wyborami nastąpi cudowne przyspieszenie, tylko czy w związku z tym, jakość tych prac czasami nie ucierpi? A to będziemy odkrywać wraz z upływem czasu i jestem przekonany, że nie będą to miłe odkrycia.
 „ Są takie miejsca, które, choć powinny tętnić życiem, jedynie straszą ...” . Ile takich miejsc w spadku po tej ekipie będzie w naszym mieście?

Max Weber