czwartek, 20 lutego 2014

Wierzyć nie wierzyć ?

 Jak zwykle przed wyborami zasypywani  będziemy nieskończoną ilością pomysłów co do rozwoju miasta, wzrostu jego atrakcyjności poprzez szereg inwestycji łącznie z gremialnym nalotem nowych inwestorów. Zapewniani będziemy przez kandydata  o  determinacji z jaką przystąpi do  realizacji wszelkich pomysłów, jak tylko zostanie wybrany. Piotr Niedźwiecki już zaczął. Ile warte są jego słowa , możemy ocenić po tym co mówił i mówi do nas,  ten  mistrz obiecanek bez pokrycia.

„ Kandydat Forum Dobrej Woli mówił również o potrzebie harmonijnego rozwoju miasta, poprzez rozbudowę kanalizacji, dalsze remonty dróg i chodników. Jedna z inwestycji, które muszą w najbliższym czasie doczekać się realizacji w Zduńskiej Woli to basen. Piotr Niedźwiecki zapewnił, że wie w jaki sposób sfinansować jego budowę.” ( ezduńska 26.10.2010). Do tej pory chyba nikomu tego jednak nie zdradził.
 „Przygotowywany jest projekt ronda na skrzyżowaniu Moniuszki i Długiej. Tam będą niewielkie wykupy gruntów, ale szybko zostanie to zrobione. Jeśli będzie możliwość to rondo pojawi się jeszcze w tym roku - zapowiada prezydent Zduńskiej Woli Piotr Niedźwiecki”. (naszemiasto 21.01.2013r). Jak widać wg Piotra Niedźwieckiego szybko to nie znaczy zaraz. Ten rok czy następny, jaka to różnica skoro ponoć szczęśliwi czasu nie liczą.
  „Okazuje się, że remont Topolowej i Wilczej staje się coraz bardziej realny ( jak zresztą wszystko u Niedźwieckiego, dop. MW). W poniedziałek konsultowano z mieszkańcami wstępny projekt przyszłej przebudowy dróg. Dyskutowano m.in. na temat chodników, ścieżek rowerowych czy odwodnienia. Jak zapewniają władze miasta jeszcze w tym roku powstać ma projekt przebudowy, a sama inwestycja ma być zrealizowana rok później”. ( nasze fm.20.02.2014). Wstępny projekt goni wstępny projekt. Sprytnie, bo realizacja inwestycji obiecana dopiero po wyborach, a rozliczać będą  ewentualnie za cztery lata. A przez te cztery lata ile będzie można wstępnych projektów zrobić to głowa mała.

Max Weber 

wtorek, 18 lutego 2014

Jest źle a będzie … jeszcze lepiej .


  Uśmiech na twarzach naszych miejskich władz praktycznie nie znika. To fakt, że samozadowolenie sprzyja naszemu zdrowiu. Człowiek szczęśliwy to człowiek zdrowszy. Niektórzy mają niezwykły dar przekuwania klęski w zwycięstwo, porażki w sukces. To tak jak w sporcie, dla jednych 16 miejsce to klęska dla innych sukces. Dla naszych władz każde miejsce to sukces. Zwalony mur kamienicy to oczywiście żaden powód do zmartwień, wszak dzień wcześniej postanowiono o jej rozbiórce. Czyli sukces, bo zgodnie z ustaleniami. Ale pracownicy ucierpieli, powie ktoś. To oczywiście, wg inspektora, drobiazg wszak przeżyli. Trzeba sobie powiedzieć otwarcie wg niego, no risk no fun. Wszak jeśli chodzi o „fun” to nasz drogi inspektor w tym przoduje. Ciekawe czy także z takim luzactwem podszedł do wykonania ratusza ?

   Przodującym luzakiem jest oczywiście Niedźwiecki. Z przylepionym uśmiechem bez względu na sytuację. W jego świecie to zawsze tylko deszcz. Brak wiedzy i bezkrytyczne zaufanie do „VII kadencji”, o czym już wielokrotnie tu było, prowadzi go niestety  na manowce. Zapowiedź wizyty NIK i przedmiot kontroli, dobitnie o tym  świadczy.
  Marnotrawienie naszych pieniędzy staje się tragiczną marką tej ekipy, czego niezwykle istotnym, choć nie jedynym przykładem jest, obszernie przeze mnie omawiana, umowa z firmą Deloitte. Jak wiele kosztowały nas ciągłe rotacje personalne, nazywane przez Niedźwieckiego „eksperymentami”,  w Urzędzie Miasta, a także w spółkach i placówkach miejskich, to już nie sposób policzyć. Niestety te 5 lat to i zmarnowane pieniądze i zmarnowany czas.

Max Weber

sobota, 15 lutego 2014

Bezpartyjna, sezonowa lojalność.


  Zbliżają się wybory i niestety nie unikniemy wspomnień  z lat minionych. Właśnie robiąc domowe porządki odnalazłem ulotkę sprzed kilku lat ( rok 2009 ) naszego żelaznego, można powiedzieć, wiecznego kandydata na prezydenta.
   Andrzej Brodzki bez względu na to kto  wygrywa, wcześniej czy później, w końcu  zostaje wice. To kwestia sporej elastyczności …  chyba?


  Pan Andrzej wspomina rok 2002 i wygraną FORUM „ Do czego nas to doprowadziło wiecie Państwo najlepiej”. Wiemy! Teraz także będziemy mogli dokonać wyboru „ między władzą służącą Panom Trzcińskiemu i Kaczmarkowi, a władzą przyjazną wszystkim mieszkańcom.” I tym razem, z racji uwikłania pana Andrzeja w tę, jak się wydawało znienawidzoną przez niego władzę, także bez niego.
  Dziękujemy za otworzenie nam wszystkim oczu i na tych przez pana wymienianych z nazwiska jak i niestety  także na pana, który dziś służy tym których pan tępił
   Mam nadzieję, że z racji, powszechnie znanej  pana uczciwości, będziemy mogli tę ulotkę włączyć w naszą kampanię :-) ?

Max Weber

czwartek, 13 lutego 2014

Do moich anonimowych adwersarzy, czyli jak zostałem „gwiazdą” bloga


Kiedy kilka dni temu zamieściłem na naszym blogu post o Janie Karskim i moim wyjeździe do Brukseli, spodziewałem się wielu niepochlebnych komentarzy. Od dawna wiedziałem o tym, że anonimowe opluwanie w Internecie wszystkich, którzy mają odmienne zdanie jest polskim sportem narodowym, ale że zduńskowolanie mogliby w tej dyscyplinie wystawić drużynę narodową trochę jednak mnie zaskoczyło. Ten apolityczny tekst wywołał lawinę komentarzy. Olbrzymia większość z nich ograniczała się do rzucania inwektyw pod adresem moim i niektórych moich kolegów. Odwaga, również ta cywilna, jest dziś tania, więc anonimowo rzucać kalumnie potrafi  prawie każdy (natomiast nie każdy potrafi poprawnie pisać). Funkcjonuje taka zasada, że pewnych rzeczy nie należy ruszać nawet kijem, bo można się pobrudzić, ale nie mogę sobie odmówić skomentowania kilku wpisów.
Do Anonimowego z 07.02, godz. 7:26 i 23:35. Każdy z eurodeputowanych w ciągu roku może zaprosić do PE 120 osób. Ludzie w różnym wieku i ze wszystkich państw członkowskich mają okazje zapoznać się z zasadami funkcjonowania instytucji europejskich. Nasza grupa była jedną z kilkunastu, które tego dnia odwiedziły unijne budynki. Koszty tych wizyt pokrywa PE ze specjalnie na ten cel przeznaczonego budżetu. Jeśli boli Cię, że uszczknąłem coś z Twojej kasy, to przyjmijmy, że pojechałem za swoje, bo jako płacący podatki obywatel EU również składam się na ten budżet, a Ty akurat dofinansowałeś produkcję portugalskiego dżemu z marchewek (jako owoców, a nie warzyw, bo to produkcja dżemów owocowych jest dofinansowana).
Do Anonimowego z 07.02, godz. 08:03. Zarzut o załatwienie pracy dla mojego brata jest chybiony. Zapewniam, że gdybym ją załatwił, to mój brat nie odbierałby przez 6 miesięcy pensji stażysty w wysokości całych 450 zł na rękę. Sam doskonale wiesz, jakie profity można osiągnąć pracując w Urzędzie czy miejskich spółkach.
Do Anonimowego z 10.02, godz. 22:59. Gratuluję wyjątkowo bystrych dzieci, które wiedzą dlaczego marchewka została owocem i z jakich powodów banany powinny mieć odpowiednią wielkość i kształt (przepis ostatecznie anulowano). Mam nadzieję, że dzięki wszechstronnemu wykształceniu i otwartym umysłom będą miały w życiu lepiej niż ich ojciec i nie odziedziczą jego frustracji. Opluwani przez Ciebie panowie Stępień i Juszczak nie należą do mojej bajki, ale nigdy, nawet  w rozmowach prywatnych, nie określiłbym ich takimi epitetami jak Ty. Dla zdeklarowanych przeciwników politycznych trzeba również mieć odrobinę szacunku. Co do nicnierobienia Jacka Saryusza-Wolskiego, to odsyłam na stronę jego biura. Tam będziesz mógł zapoznać się z aktywnością posła w PE. Jeśli niewiele go widać w polskich mediach, to nie znaczy, że nie pracuje dla Polski. Chyba nie uważasz, że właściwym miejscem zatrudnienia dla eurodeputowanych jest studio TVN24?
Zdaję sobie sprawę, że zbliżające się wybory powodują u wielu osób bardzo nerwowe zachowania. Zalecam głęboki oddech, szklankę wody, a w szczególnie ciężkich przypadkach relanium.  Nieuleczalnie chorym z nienawiści dedykuję poniższe zdjęcie, też z Brukseli. I ja Was lubię!

Konrad Pokora


wtorek, 11 lutego 2014

Jesteśmy za !

  Radość moja nie miała granic, gdy otworzyłem nowe wydanie Extra i przeczytałem „Kupujesz czy głosujesz”  To bardzo poprawny artykuł. Napisane jest to, co i  my uważamy za słuszne. Twarz znanego polityka, obecnego i byłego nie może być podstawowym kryterium wyboru. Podstawowym kryterium wyboru muszą być kompetencje, pracowitość i realne pomysły. Podstawowym kryterium jest to jakimi ludźmi jesteśmy, co do tej pory zrobiliśmy, co chcemy zrobić.
   Tak kolego RAW, też jesteśmy, tak jak ty,  za wycofaniem się z życia Zduńskiej Woli Marka Trzcińskiego i Piotra Niedźwieckiego ( kolejność nieprzypadkowa). Bo przecież skąd się wziął obecny prezydent naszego miasta?


  Tak jak często nie potrzebna nam jest, wciskana przez handlowców,  kolejna para butów, czy komplet cudownych garnków, tak samo nie potrzeba nam przechodzonych, a co najważniejsze zużytych szyldów. Cieszę się, że taki polityk jak Marek Trzciński, wszak wciąż każe się  tytułować senatorem, a był partyjnym senatorem,  zrozumiał i wycofuje się z poparcia Niedźwieckiego. Bo ten „towar”, a nawet biorąc pod uwagę innych w tym układzie, ten „wielopak” okazał się mocno nietrafionym „zakupem”. I choć  już po miesiącu okazał się bezużyteczny, to dopiero teraz nadarza się okazja by  skutecznie wystąpić z jego reklamacją.
  Tak to odbieram, bo przecież trudno przypuszczać, że taki artykuł ukazał się bez  wiedzy takiego polityka jakim jest  właściciel Extra. Chyba, że coś źle zrozumiałem? A może to tylko chodzi o innych złych polityków popierających innych złych kandydatów ?


Max Weber 

czwartek, 6 lutego 2014

Jan Karski – wielki łodzianin, Polak, Europejczyk


Dzięki życzliwości europosła Jacka Saryusza-Wolskiego spędziłem dwa styczniowe dni w Brukseli. Najważniejszym punktem świetnie zorganizowanego wyjazdu była oczywiście wizyta w Parlamencie Europejskim. Choć nie jestem entuzjastą nowoczesnej architektury wplecionej w struktury starego miasta, to muszę przyznać, że potężne bryły z błękitnego szkła robią wrażenie (widać, że lobby okienne w Brukseli jest równie silne, a może nawet silniejsze, jak w Zduńskiej Woli). 


Pierwsze spotkanie z Jackiem Saryuszem-Wolskim i jego współpracownikami przyniosło garść informacji o instytucjach unijnych, strukturze politycznej PE oraz takich ciekawostkach jak krzywizna i rozmiar bananów oraz dlaczego marchewka została owocem. 


Bardzo interesująca była też audiowizualna podróż w czasie sięgająca genezy pierwszych instytucji europejskich. Po południu uczestniczyliśmy w dwóch panelach poświęconych postaci wielkiego Polaka Jana Karskiego i nowej doktrynie politycznej. Organizatorami spotkania byli europoseł Jacek Saryusz-Wolski i dyrektor Muzeum Historii Polski, Robert Kostro. Debata stanowiła międzynarodową, brukselską inaugurację obchodów Roku Jana Karskiego 2014. Specjalne, bardzo osobiste w wyrazie video-przesłanie przygotował na tę okazję prof. Zbigniew Brzeziński. Historycy i publicyści z kilku europejskich państw opowiadali o życiu Jana Karskiego i jego misji emisariusza państwa podziemnego w czasie II wojny światowej. Opowiadali  jak został aresztowany przez słowackie gestapo i targnął sie na własne życie, aby podczas tortur nie wydać kolegów i  jak odbito go z więziennego szpitala. Karski  w przebraniu niemieckiego żołnierza dwukrotnie wchodził na teren warszawskiego getta oraz obozu przejściowego w Izbicy. Zdobyte informacje o eksterminacji Żydów niósł przez Tatry i daleki Gibraltar do aliantów. Niestety ani Churchil, ani Roosevelt, ani nawet zwierzchnicy społeczności żydowskiej w Stanach, nie dali wiary opowieściom kuriera z Polski. Nie mogli uwierzyć, że w głowach nazistów zrodził się pomysł likwidacji całego narodu. Popełnili grzech zaniechania. Nie zrobili nic, kiedy krematoria pracowały pełną parą. I właśnie, aby dzisiaj uniknąć podobnej sytuacji, Parlament Europejski od jakiegoś czasu pracuje nad doktryną polityczną zwaną " responsibility to protect", czyli "odpowiedzialność za ochronę". Roboczo nazwana doktryną Karskiego miałaby ona zezwalać na interwencję sił międzynarodowych w sytuacji kiedy dochodzi do mordów na ludności cywilnej, a wyczerpały się możliwości rozwiązania konfliktu drogą pokojową. Niezbędne jest jednak bardzo precyzyjne określenie reguł, które wprowadzałyby w życie taką doktrynę.. Należy wyeliminować dwuznaczne sytuacje, kiedy siły międzynarodowe interweniują w pewnych przypadkach , a w innych, jak obecne w Syrii, pozostają bierne. W dyskusji oprócz eurodeputowanych, uczestniczyli były premier Norwegii oraz byli ministrowie spraw zagranicznych Włoch i Hiszpanii. Zwieńczeniem dnia była wystawa fotograficzna poświęcona życiu i "niedokończonej misji" Jana Karskiego, poprzedzona przekazem video prezydenta Bronisława Komorowskiego. Dzień kolejny upłynął nam na zwiedzaniu zakątków starej Brukseli i drodze powrotnej do Polski. Słowa pochwały za doskonałe przygotowanie wyjazdu należą się Witoldowi Gerliczowi i Agacie Rokseli z łódzkiego biura poselskiego Jacka Saryusza-Wolskiego.


Konrad Pokora

wtorek, 4 lutego 2014

W kolejce po rozum.

  W ciekawych czasach przyszło nam żyć. W ciekawych, ale czy w dobrych? Skala podziałów naszego społeczeństwa osiągnęła taki poziom, że wydaje się, że gorzej już być nie może. Zazwyczaj jednak, ku naszemu ogromnemu zdziwieniu, okazuje się, że może. Pogubiliśmy się w tej galopadzie nienawiści. Za inne poglądy za inną orientację, za inne wyznanie, za cokolwiek. Zapomnieliśmy co jest jeszcze polemiką, a co ślepym kłamliwym, nienawistnym atakiem. Co z tego wynika? Śmierć członka PiS-u w Łodzi, napaść na szefa SLD w Sieradzu, niewybredne hasła pod adresem Premiera.
  W ostatnim wydaniu Extra, mój ulubiony redaktor RAW opisuje, wg niego skandaliczne, nabycie przez prywatne osoby szpitala w Mysłowicach. I choć przyznaje, że szpital ma zadłużenie, i choć przyznaje, że pewnie trzeba będzie dla prawidłowego jego funkcjonowania sporo zainwestować,  to wszystko traci znaczenie w obliczu tego kto go kupił. Traci na znaczeniu, że szpital ma szansę na normalne leczenie mieszkańców tego miasta, zyskuje na znaczeniu fakt, że kupili go min radni, a najważniejsze, że partyjni. Bo co innego gdyby należeli do Forum (samo)Woli, a to byłoby po Bożemu pewnie.


  Stawianie murów, tak prymitywnych, między tymi partyjnymi, a tymi nie partyjnymi to oczywiście taktyka szefa Extra, który chyba zapomina, jak łatwo jest zarazić nienawiścią. Nienawiścią, która przecież w jednej chwili może obrócić się przeciwko tym którzy ją sieją. Już nie raz przekonaliśmy się jak łatwo sprowokować ludzi o ekstremalnych poglądach, którzy  nasiąknięci nienawiścią mają w nosie naszą nietykalność i gotowi są opluć każdego, gotowi są  bić, a nawet strzelać. Bo nie ulega wątpliwości, że „gdy rozum śpi budzą się demony” (Francisco Goya).


Max Weber