piątek, 12 października 2012

Zaczarowana dorożka ….

  
   Patrzymy na Zduńską Wolę i zastanawiamy się w jaki sposób wyzwolić zainteresowanie nią. Jak zachęcić tych którzy mogą, a nie chcą tu inwestować, jak zachęcić tych którzy poszukują fajnego miejsca na odpoczynek i omijają szerokim łukiem nasze miasto. Jak sprawić aby młodzi ludzie widzieli sens pozostawania w  naszym mieście, żeby zaczęli dostrzegać szansę dla siebie w byciu tu i teraz, tu i w przyszłości. Czy jest coś czym moglibyśmy ich do tego przekonać ? Rozglądam się i nic ! Pytam i napotykam zdziwiony wzrok.
  Miasta szukają swojej marki. Kto wiedziałby o Opolu gdyby nie festiwal piosenki, kto wiedziałby o Łowiczu gdyby nie jego bogate tradycje ludowe lub o Spale z ośrodkiem olimpijskim. Ile zyskał tak nieodległy Sieradz ze swoim Open Hair ? Przykłady można mnożyć. Marka - to często droga do sukcesu. Jej budowa wymaga wysiłku i czasu. To także potknięcia, jak przy budowie wszystkiego. Jaką markę, taką ogólnopolską,  ma dziś Zduńska Wola ? Jaką markę próbuje budować ?
    Ciekaw jestem jak długo jeszcze będziemy spotykać się z pytaniem : A gdzie to jest ? gdy mówimy gdzieś w podróży skąd jesteśmy. Czy odpowiedź , koło Łodzi, ma stać się na zawsze naszą  „marką” ?
     Przypomniały mi się opowiadania rodowitych zduńskowolan o  dorożkach. Gdyby tak jak u Gałczyńskiego zaczarowana dorożka,  zaczarowany koń, tylko skąd wziąć prawdziwie zaczarowanego Zduńską Wolą dorożkarza ?

Max Weber

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz